Witam,- i na wstępie SPROSTOWANIE. Gdzieś dzwoniono...ale po kolei.Mam jednak pamięc zawodną. W 1968r.byłem razem na jednym roku szkoły oficerskiej z kolegą także z Bydgoszczy.Teraz dopiero się upewniłem,że tego kolegi ojciec był w ścisłym kierownictwie sztabu POW.A kiedy była "pomarcowa gorączka", pewnego dnia,ślad po koledze zaginął.Po kilku dniach,ktoś się wygadał,że został w trybie natychmiastowym relegowany ze szkoły. Dopiero,kiedy po paru miesiącach zjechałem do Bydgoszczy dowiedziałem się,że była akcja (kierowana przez ludzi jednookiego generała),który sprowadził do Austrii śmigłowcem WP swojego bliskiego krewnego (płk.ze sztabu POW) i jego najbliższą rodzinę.
Tak więc za te " sensacyjne nieścisłości " z wielką pokorą wszystkich przepraszam! Zaś po jakimś czasie...doszukano się dalszej rodziny uciekinierów i dano im czas 24 godziny na spakowanie się ... oczywiście paszport i bilet w jedną stronę.
Pozdrawiam - Jastrzebiec