Analafabetyzm w naszym narodzie zaczął się już 400 lat temu. Zawsze mnie zastanawiało, jakie były przyczyny, że po okresie największego rozkwitu Polski w wieku XV i XVI, kiedy normą było kształcenie się nie tylko szlachciców ale również mieszczan a nawet chłopów, w następnych wiekach zeszliśmy ,, na psy''?
Całe rzesze szlachty w wieku XVII, XVIII były niepiśmienne. Również posłowie wybierani do sejmu. I jedyna przyczyna jaka przychodzi mi do głowy, to ówczesny dobrobyt warstwy szlacheckiej. Dostatki w jakie opływała szlachta była demobilizująca. Przeświadczenie, że taki stan jest na wieki powodował, że szlachta nie widziała potrzeby kształcenia się. Tym bardziej nie widziała potrzeby organizowania szkół dla chłopów. Z miaszczanami bywało różnie. Częściej to oni byli lepiej wykształceni od bogatej szlachty. Trudno więc oczekiwać, żeby w wieku XIX społeczeństwo nagle stało się wykształcone. Zaborcom na tym nie zależało.
I ten analafabetyzm był przekazywany z pokolenia na pokolenie.
A II Wojna Światowa dopełniła dzieła zniszczenia warstwy inteligenckiej. Bo dla naszych sąsiadów (obecnie naszych przyjaciół) było wiadome, że analfabetami łatwiej kierować i łatwiej sobie ich podporządkować. Bo łatwiej w nich wzbudzić poczucie pragmatyzmu, konformizmu i realizmu (cechy oczekiwane i nagradzane przez jednostkę dominującą w stosunku do jednostki podporządkowanej). Bo brak w nich umiejętności myślenia analitycznego i jakiejkolwiek szerszej refleksji.
Jestem przekonany, że obecne wieczne trudności i kryzysy lepiej wpływają na kondycję umysłową Polaków niż dobrobyt z czasów Polski szlacheckiej. Bo powodują, że musimy się nieźle ,,nakombinować'' żeby jakoś funkcjonować. Pod tym względem nie obawiałbym się o gimnazjalistów. Wątpię natomiast, czy dla tych gimnazjalistów ma znaczenie w jaki sposób zużytkują swoją wiedzę i umiejętności. Czy nie zadowoli ich jedynie wyjazd za granicę.
Trochę słaba rozdzielczość, by to dokładnie przeczytać, ale chciałbym jedynie zauważyć mały drobiazg. Otóż pod aktem widać podpisy dwóch delikwentów. Niby nic, ale gdyby akt dotyczył naszych rodaków to prawie na pewno, zamiast podpisu, byłby krzyżyk. Przeglądałem setki podobnych dokumentów z XIX wieku, i podpis Polaków widniał pod nimi zaledwie parę razy (nie licząc księdza).
Niestety, analfabetyzm w naszym narodzie 100-200 lat temu był normą. Na pocieszenie można jedynie powiedzieć, iż dotyczyło to głównie terenów Kongresówki, czyli jedynie części Polski. Niemniej, mozna wysunąc tezę, iż nasze cywilizacyjne zapóźnienie miało prosty związek z niskim wykształceniem przeciętnego Polaka.
A co do Żydów, to trudno się dziwić ich pozycji, skoro każdy z nich był piśmienny (nie licząc upośledzonych). Dawało to przepustkę do dominacji w profesjach wymagających wykształcenia. Tym sposobem, nieproporcjonalnie duża liczba lekarzy, adwokatów, bankierów, inżynierów, przedsiębiorców etc była pochodzenia żydowskiego. Smutne to dla nas, ale prawdziwe.
Wnioski - trzeba się uczyć, co dedykuję zwłaszcza współczesnym gimnazjalistom.