to rzeczywiście gościu miał szczęście ! podobnie było lata ago w naszym Kępińskim Montochemie czy w Remo ? już nie pamiętam w którym z tych zakładów ale tuż po wyjściu pracowników z hali , runął dach pod ciężarem śniegu . Wiele osób umknęło wówczas przed kostuchą ...
latem było takie zdarzenie : ten prawy konar przy tym dębie oderwał się a oderwał się bo dostał piorunem i był odparzony trzymał się tylko na obrzeżu.Pod konarem stał mój znajomy z Kużnicy Skakawskiej a jego żona oprawiała pomnik i pewnej chwili mówi :Irek idz no do auta i przynieś te cztery znicze. Irek dał trzy kroki do przodu i konar runął na ziemię. Miał wielkie szczęscie był dwie sekundy od śmierci...