Maciek - tu się z Tobą nie zgodzę niestety... Największy fanatyzm przypada na lata 40-42. Od roku 42 (lub trzeciego, nie pamiętam już) fanatyków było już mniej, było zwykłe mięso armatnie, które nie przeszło takiego prania mózgu jak np ludzie Eickego którzy w Dachau uczyli się postępowania z innymi rasami...
***! Zgineli pierwszego dnia wojny! Co mogli zrobic do ***? Wszyscy polowali na twojego dziadka mkuka! Nie kazdy czlonek SS byl fanatykiem mordujacym ku chwale rasy aryjskiej! Nie w 39... Szczyt ich "chwaly" przypada na lata 41 - 44 no i ostatnie dni wojny!
tak... emocje, które przysłaniają sens i sedno wypowiedzi. Chodzi o to by szanować miejsce spoczynku, ze wzgledu na wrodzoną godność każego człowieka, niekoniecznie oddając hołd osobie, która tam leży, za to kim była za życia.
To jest właśnie strach w takim temacie... Emocje i uczucia są wciąż żywe, łatwo kogoś urazić...
I dodam szczerze - że chciałbym poznać historię nie tylko z książek i filmów... Tylko że niestety tych co to przeżyli jest już coraz mniej i o takie relacje będzie coraz trudniej
Bardzo cenię sobie jednak te relacje które od ludzi którzy to przeżyli (np pewna opowieść kobiety która przeżyła Dachau). Ja bardzo interesuję się historią drugiej wojny, a zwłaszcza właśnie Trzeciej Rzeszy... Ale aby lepiej poznać ten okres to... urodziłem się za późno...
Mojego pradziadka zabili Niemcy tylko w 44, ale mimo iz mam 15 lat potrafie wybaczac, Ciebie zycie tego najwidoczniej nie nauczylo... Człowiek to człowiek i nie nam go teraz sądzić...
Rzadko się wypowiadam i z góry przepraszam za ostre słowa ale mam dosyć.
Rzuca mną, czytając poniższe !
Jestem w Kępnie codziennie virtualnie a raz na m/c fizycznie i czytam co piszecie i w shotboksie i w komentarzach.
Ale teraz nie wytrzymałem, bo to moje życie, PRAWIE świadka, może z wyj. Kol. Antyczka, który chyba jest starszy i więcej widział.
Jak to możliwe, że w miarę upływu czasu Ci co nas rżnęli, palili, wywozili i gwałcili i zabijali nagle stają się tematem dyskusji o wartościach, współczuciu i wyjaśnianiu powodów. ?
Jaka jest nasza, polska historia, jej pamięć i nauczanie, że taki 15-16 latek wypowiada się jak na języku polskim na klasówce o Antygonie.
On bajdurzy - cięty i dowcipny język nie jest równoważnikiem mądrości i wyważenia poglądów.
Gdyby ci dobrzy Niemcy z SS zabili w kampanii wrześniowej jego rodzinę, to może by nie pisał o Matce jak wcześniej a o Niemcach jak przed chwilą.
Dobrzy Niemcy nas eksterminowali bo 'musieli', ale nie chcieli, a w ogóle to poeci i sama miłość.
Jestem od Was Starszy o sporo lat. I to co pamiętam, to nie są książki i filmy.
Niemców znam, mam też wśród nich przyjaciół.
Ja się uczyłem na PRL-owskiej - zakłamanej - historii w szkole, i na faktach. Mój ojciec był "u Andersa" i na Monte Casino a wcześniej walczył w Powstaniu Warszawskim w bat. Kiliński, przeżył obóz jeniecki i w takiej atmosferze wyrosłem, w opowiadaniach bezpośrednich świadków.
Żadna książka lub podręcznik tego nie odda, gdy dorosły facet opowiadając o bestialstwach synowi ma łzy w oczach...
Nie ma tłumaczenia o złych i dobrych Niemcach. To był okupant. I zabijał. I "glanc pomada" czy strzelając do tych pod murem i współczuł im czy nie. Czy się zgadzał z rozkazami czy nie.
To BYŁ koszmar.
ALE Oni też ginęli. Nieraz strasznie, w wyniku zemsty i poczuciu odreagowania.
ALE tylko Ich mogiłom należy się szacunek i pamięć.
MOGIŁOM. TYLKO !.
Miasto trzech religii być może wybaczy. Może powinno. Może.
Przeraża mnie brak krytycyzmu u młodzieży i jakiejkolwiek refleksji. Przeszłość jest interpretowana z pozycji Big Brothera i Tańca z gwiazdami.
Z pozycji nastolatka, któremu się wydaje, że wszystko rozumie - On nie wie czego nie wie i bajki opowiada
SS była elitarną formacją ochotniczą, której członkowie musieli wstępnie przejść przez dość gęste sito, w którym uwzględniano zarówno kryteria "rasowe", jak i "moralne" kandydatów do służby. Delikwenci przechodzili również szereg prób, które miały udowodnić ich odwagę, sprawność i poświęcenie dla Hitlera. Tak było przed wybuchem wojny. Później, w miarę jak topniały niemieckie rezerwy, do tej "zaszczytnej" służby zaczęto przyjmować znacznie szersze rzesze kandydatów, np. Ukraińców, Francuzów, Belgów, a nawet Rosjan. Kryteria rasowe stały się mniej ważne ? liczyć zaczęło się "mięso armatnie". Próbowano utworzyć nawet oddział brytyjski, ale jakoś za bardzo nie wyszło. Oddziału polskiego nigdy nie utworzono!!! W procesie norymberskim 1946 wszystkie formacje SS uznano za organizacje przestępcze, odpowiedzialne za zbrodnie przeciw ludzkości! Całkiem możliwe, iż SS-mani pochowani w Wieruszowie nie popełnili żadnej zbrodni, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić można, że stało się tak, bo zwyczajnie nie zdążyli (na szczęście!). Gdyby uniknęli śmierci, to kto wie, jakby było? W końcu starając się o akces do SS, chyba wiedzieli, co robili.
Popieram pomysły MorgothB i Paulka, aby te szczątki ekshumować i przenieść na cmentarz wojskowy. Tak będzie chyba najlepiej, bo i zmarli będą mieli miejsce wiecznego spoczynku, i, przynajmniej wśród nas, przestaną budzić kontrowersje.
Chciałbym jeszcze dodać, że jest jasne, iż pewnie jakaś połowa Niemców z lat II wojny była ludźmi przyzwoitymi. I ci raczej nie ubiegali się o członkostwo w SS!
I jeszcze taka refleksja: śmierć tych SS-manów nikomu niczego dobrego nie przyniosła. Oni sami stracili życie, sprawa, za którą zginęli, przyniosła tylko śmierć i cierpienie milionów, ich kraj poniósł sromotną klęskę, a dzisiejszą potęgę gospodarczą zawdzięcza tylko powojennej rywalizacji mocarstw (były poważne plany wśród zachodnich aliantów, aby po wojnie zlikwidować cały przemysł Niemiec i uczynić ten kraj typowo rolniczym). Spadkobiercy dawnej "Rasy Panów"(czyli współcześni Niemcy) to w znacznym odsetku Turcy, Murzyni, Serbowie, Chorwaci, Bośniacy, a także potomkowie niezwyciężonej Armii Czerwonej (znaczy się podludzie, w rozumieniu wodzów III Rzeszy). Ot, taka ironia historii.
Na zakończenie, odnośnie pewnej "złotej myśli" wyartykułowanej przez jednego z przedmówców, a o której wspomniała Dxdan, zauważę tylko, że historię warto znać choćby po to, aby wypowiadać się w sposób merytoryczny, bez uciekania się do epitetów, gdy innych argumentów brak. W przypadku jej autora mam niestety coraz częściej wrażenie, że to, co on robi, to zwykły "spam". Nie będę mu nic radził, bo on i tak wszystko wie lepiej i wszystkich uważa za "złośliwych adminów", mało-inteligentnych etc. Gdybym był złośliwy rzekłbym: chłopie, nie ucz się "o historii"! Ponieważ jednak w skrytości ducha ciągle w niego wierzę powiem mu tylko tyle: pozdrawiam Cię!
Ależ dlaczego? Oprócz historii Stroopa i powiązanych z nim wyższych funkcjonariuszy, można też dowiedzieć się o motywach postępowania zwykłych SS-manów, poznać środowiska, z jakich się wywodzą, a co najważniejsze i co skłoniło mnie do przypomnienia tej lektury, można poznać całą masę SS-manów, którzy wg Stroopa zdradzili hitlerowskie Niemcy, więc wg naszych kryteriów nie byli ostatnimi kanaliami i zbrodniarzami, niegodnymi pochówki w poświęconej ziemi.
Jest też tam opisany system i struktura tej organizacji, do której wcielono chociażby policję, kontrwywiad a nawet podległa jej była straż pożarna. Co może świadczyć, że nie każdy SS-mann musiał być od razu zbrodniarzem wojennym, zdarzali się w tej formacji odważni żołnierze walczący zgodnie z Konwencją Genewską, nawet znalazł się tam 1 późniejszy laureat nagrody Nobla.
Po prostu proszę, by nie wrzucać wszystkich do wspólnego worka.