Mój ojciec, Stanisław Magot wrócił do Polski, do Wieruszowa w 1947 roku ponieważ przebywał na terenie Niemiec jako jeniec wojenny w kilku tzw. Stalagach, m.in. w m. OSCHATZ pod Dreznem w czasie tego słynnego bombardowania w lutym 1945. Jeńcy z tego (i innych) obozu byli wykorzystani porządkowania ruin i odgruzowania zasypanych. Opowiadał straszne rzeczy. W każdym razie po zakończeniu działań wojennych pozostawał na terenie Niemiec ponieważ został wcielony do oddziałów polskiej armii, które na terenach amerykańskiej strefy okupacyjnej pełniły służbę wartowniczą ochraniając obiekty i składy zaopatrzeniowe US Army. Kiedy byłem mały przysłuchiwałem się rozmowom jakie toczyli starsi w mojej obecności i pamiętam, że ojciec opowiadał, że właśnie tam razem z nim służyło kilku jego znajomych Żydów z Wieruszowa i z Podzamcza, którzy do tej polskiej armii wstąpili po uwolnieniu z obozów koncentracyjnych. Niektórzy przychodzili jeszcze w pasiakach. Co się z nimi stało potem ja nie wiem. Być może pozostali na zachodzie Europy a może wyjechali do Ameryki lub do Izraela. Państwo Izrael powstałe w 1948 roku potrzebowało sił zbrojnych więc być może tam pojechali. Ci którzy odwiedzali Izrael w latach 60 - tych utrzymywali że wszyscy Żydzi w Izraelu mówią po polsku.
Mój dziadek Władysław Hącia, który mieszkał w Wieruszowie przy ulicy Nadrzecznej, opowiadał mi, ze po wojnie zetknął się tylko z jednym Żydem wieruszowskim, który ocalał
z Holokaustu.
Cóż tu można odpowiedzieć-Niemcy w swoich działaniach kierowali się swoiście pojętym nakazem-działania zgodnie z prawem, przepisami.Mogę przypuszczać, że stworzono przepisy, które regulowały postępowanie przy "likwidacji" getta i mogły one nakazywać zabijanie Żydów (starych, chorych),którzy nie przeżyliby transportu do "kacetu". Nieważne tu było to, że ci którzy dojadą zostaną od razu "przepuszczeni przez komin".
>>Podczas likwidacji wieruszowskiego getta w czasie okupacji,Niemcy zabili tu około 100 wieruszowskich Żydów,których nie zakwalifikowano do wywózki do obozu koncentracyjnego.<<
Nie chciałbym się czepiać bo mógłbym się wydać niegrzeczny jednak zaryzykuję: ten Twój komentarz jest trochę (jakby tu powiedzieć aby cię nie urazić?), trochę nielogiczny. Przecież do obozu koncentracyjnego wieźli ich po to aby zabić, dlaczego nie zrobili tego ze wszystkimi na miejscu tylko część potraktowali jakby specjalnie? Chyba że wywozili ich w innym celu?
Czytałem na tej stronie o historii społeczności Żydów lututowskich po likwidacji tamtejszego getta: wielu z nich po wojnie wróciło do Lututowa, a duża część osiadła w innych rejonach Polski lub wyjechali za granicę. Najgorzej mieli ci co pozostali na miejscu, podobnie jak w Wieruszowie. Szukajmy prawdy ponieważ tylko ona jest ciekawa.
Według mnie to widać na tym zdjęciu narożny budynek(w prawo -do klasztoru,w lewo-do góry do Wrocławskiej ,do mostu.Mieszkał w nim Głowacz.Po prawej ręce fotografującego jest "Kosiernia", teraz "socjal".Więc fotograf stał na w miejscu gdzie jest chodnik Bulwaru Różanego.
W Wieruszowie ulica Nadrzeczna ma swój początek od domu Ciesielskich(chyba Twój dom rodzinny Zbyszek 42).Od domu Krysiów do "Kosierni" to już ulica Kilińskiego.Zdjęcie zrobione jest z miejsca tak jak pisze 1180.
Idąc w prawo dojdziemy do Klasztoru,w głąb do ulicy Wrocławskiej i mostu przez Prosnę.Po prawej stronie jest budynek socjalny,kiedyś nazywany "KOSIERNIA". Podczas likwidacji wieruszowskiego getta w czasie okupacji,Niemcy zabili tu około 100 wieruszowskich Żydów,których nie zakwalifikowano do wywózki do obozu koncentracyjnego.