Cerkiew świętego Jerzego Zwycięzcy w Chróścinie - została ufundowana przez Jana i Tatianę Łopuchinów (dawnych właścicieli tego majątku). Uroczysta konsekracja miała miejsce 22 września 1913 roku. Cerkiew jest budynkiem murowanym, tynkowanym o dwóch małych kopułach. Po II wojnie światowej służyła mieszczącemu się w sąsiednim pałacu domowi starców, następnie przejął ją Kościół katolicki. W 2006 roku obiekt zwrócono Cerkwi Prawosławnej.
Generał- lejtnant Krasnokutski , naczelnik 3 Dywizji Jazdy, otrzymał w 1866 roku od cara Aleksandra II w dziedziczne władanie klucz folwarków - Bolesławiec, Wiewiórka, Chruścin, Mieleszyn i Mieleszynek, Mokrsko, Krzyworzeka i Kamionka w powiecie wieluńskim - z częścią lasu z leśnictwa Wieluń. Car wyrażał mu w ten sposób wdzięczność za szczególne zasługi, z zapomnieniem o samym sobie , w tłumieniu powstania styczniowego.
Sposób, w jaki rodzina weszła w posiadanie majątku, był dla potomków generała źródłem dumy. Upamiętniająca darowiznę tablica wisiała na ich siedzibie jeszcze w okresie międzywojennym.
Potomków, gdyż rzeczywistymi jego gospodarzami byli córka generała Krasnokutskiego Tatiana i jej mąż, także generał, Iwan Łopuchin , wywodzący się ze znanego rosyjskiego rodu.
W pamięci okolicznej ludności nie zapisali się jednak oni jako ciemiężyciele narodowej sprawy, obcy i wrodzy, lecz jako miejscowi dziedzice, których styl i poziom życia zawsze czyniłby kimś szczególnym. Kontakty między dworem i wsią ułożyły się dobrze, co zapewniło im trwałe miejsce w legendzie.
To Łopuchinowie wznieśli w Chruścinie, w ostatniej ćwierci XIX wieku, zamek - tak do dziś nazywa się eklektyczną, kamienną budowlę otoczoną parkiem - a mniej więcej dwieście metrów od niej cerkiewkę, prywatą kaplicę, służącą także prawosławnym współpracownikom i stacjonującym w pobliżu żołnierzom - podkomendnym generała, których zadaniem było strzeżenie granicy.
Świątynia była bardzo zadbana. Niedługo przed pierwszą wojną światową pokryły ją polichromie. Ze ścian spoglądali św. Jerzy walczący ze smokiem, Ewangeliści, aniołowie. Data 22 września 1913 roku, wymieniona w jednym z dokumentów jako dzień wyświęcenia cerkwi, najprawdopodobniej dotyczyła właśnie wyświęcenia fresków.
Cerkiew w Chruścinie, jak wspomniano, przede wszystkim miała być kaplicą rodową. Łopuchinowie przygotowali w niej dla siebie krypty, miejsca wiecznego spoczynku. W jednej z nich złożono ich syna.
W latach 50 Cerkiew stała się nieformalną kaplicą pogrzebową domu opieki społecznej . Ciała zmarłych podopiecznych oczekiwały w niej na wyprowadzenie.
W latach siedemdziesiątych ktoś z władz uznał, że nie można nawet niewielkich państwowych pieniędzy przeznaczać na budynek sakralny, w dodatku nie wiadomo do kogo należący. Domowi opieki natychmiast zakazano z niego korzystać.
Cerkiew - w dobrym stanie, z pełnym wyposażeniem, ikonostasem i wszystkimi utensyliami - najzwyczajniej z dnia na dzień została porzucona. Nawet drzwi nie zamknięto.
Nie było żadnej żywiołowej grabieży, pozwolono jej po prostu powoli obumierać.
Przy cerkwi założony był cmentarz, na którym chowano prawosławnych pracowników majątku i żołnierzy. Po pomnikach nagrobnych nie ma już śladu, sam zarys grobów jest ledwie czytelny. Zniknięcie dzwonnicy można uznać za naturalne. Była konstrukcją drewnianą, z której dzwony zdjęli jeszcze w 1918 roku Niemcy. Ikony także opuszczały cerkiew stopniowo, zabierane przez kolejnych "zwiedzających". Po ikonostasie pozostała jedynie metalowa konstrukcja.
Nawet fresków nie pozostawiono w spokoju. Do wysokości wyciągniętej ręki pokryły je napisy typu "tu byłem", a także uwagi całkiem głupie i obsceniczne. Przez wypaczone drzwi, pozbawione szyb okna, wlewała się woda, która zamarzając czyniła kolejne spustoszenia. Jacyś poszukiwacze skarbów rozbili nawet płyty chroniące krypty.
świetna fota, podziwiam szybkość i zacięcie z jaką działasz. Wierzę w ludzi, którzy wyjazdy w teren i strzelanie zdjęć przedkładają nad niedzielne kawki i "posuwanie pierdół o księżach i lekarzach".