Byłem kiedyś ma tym żydowskim cmentarzu, ale, że tam obok było grodzisko, to naprawdę trudno się domysleć. Trzeba zresztą być wytrwałym, by w ogóle znaleźć sam kirkut. To miejsce wygląda po prostu na jakiś zwyczajny lasek.
Tego typu miejscami w sumie powinna trochę zaopiekować sie gmina - wystarczy je choćby jakoś oznaczyć, może wydać jakąś mapkę etc. Być może gmina Bolesławiec już to zrobiła. Jeśli nie, to może warto by?
Ciekawy jestem, czy istnieją jakieś publikacje dotyczące historii Bolesławca? Chętnie bym coś poczytał, bo jak dotąd swą wiedzę o tym miejscu czerpię głównie z Socjum. I tu całkowicie zgadzam się z tym co napisał Sławomir, a mianowicie, że "dobrze, że istnieje takie forum, gdzie gromadzi się tę wiedzę". Z innymi komentarzami Sławomira zresztą też sie na ogół zgadzam i zawsze czytuję je z zaciekawieniem.
Sławomir, pozdrawiam
Darek, dziękuję za podanie źródeł. Panierysio, zgadzam się całkowicie. Poza tym, wiem po sobie, że na takich wycieczkach to człowiekowi w głowie były zawsze inne rzeczy a nie poznawanie geografii, historii etc.
To co napisałem wynika z żalu, że niewielu interesuje się historią czy geografią.
Ale może trzeba do tego dorosnąć. Tym nie mniej, oficjalne programy nauczania (np. historii) chyba nic nie mówią o konieczności wskazywania związków między wydarzeniami o skali narodowym z wydarzeniami, miejscami i postaciami lokalnymi. Wskazywanie takich związków zależy od samych nauczycieli. Pytanie, czy mają na tyle zacięcia, aby te związki pokazywać i tym samym zachęcać do przedmiotów humanistycznych.
Ze swojego doświadczenia (mgliste wspomnienia): Jedynym nawiązaniem do lokalnej historii było spotkanie z weteranem ZBOWiD opowiadającym o walkach z ,,bandami'' grasującymi w powiecie kępińskim po wojnie. Ale to było w tamtym ustroju..
Był to oczywiście element propagandy i indoktrynacji. Żałuję tylko, że nie miałem wtedy obecnej świadomości, bo mogłem zadać tak dużo pytań naocznemu świadkowi tamtych wydarzeń.
Nawet w naszym regionie tak ubogim w zabytki, można wyszukać naprawdę bardzo dużo znaków przeszłości. Czasami jest to zapomniana mogiła gdzieś w lesie a czasami resztki jakiegoś fundamentu.
Dobrze, że istnieje takie forum, gdzie gromadzi się tę wiedzę. Panierysiu, dla mnie najważniejszym przedmiotem (i królową nauk) zawsze była i pozostanie matematyka. Naród, który ,,nie umie liczyć'', staje się niewolnikiem tych dla których myślenie abstrakcyjne nie stanowi problemu. Wtedy pozostaje historia. A kiedy i o niej się zapomina, taki naród przestaje istnieć. O!, zrobiła mi się ,,złota myśl'' .
Zamieszczony tu artykuł to skan z kwartalnika, który otrzymałem od kolegi,
Szukając informacji na temat drugiego zamku znalazłem plik pdf z w/w kwartalnikiem: http://cyfrowa.pb...2008_3.pdf
Sławomir, będę trochę bronił nauczycieli historii. Fakt, iż raz czy dwa dobrze jest uczniów zabrać na wycieczkę, ale bez przesady. Po pierwsze, szkoła uczy takze kilku innych przedmiotów, nie tylko historii, a wycieczki zajmują pół dnia, jeśli nie więcej (czasem kilka). Co wtedy z lekcjami polskiego, matematyki czy geografii? Po drugie: wiele zależy od tego, co można dzieciom pokazać w najbliższej ololicy. W Krakowie może nie jest to takie trudne, ale w Kępnie może być ciut gorzej (choć na upartego coś znajdziemy - na jakieś 3-4 wycieczki)
Nauczanie historii to bardzo ważna rzecz, ale chyba sam przyznasz, iz nie jest to "pępek świata"
Niestety, w dobie permanentnej reformy oświaty szkoły działają trochę tak, jak pospolite ruszenie, zwoływane przez zwalczające się stronnictwa. Połowa nauczycieli chce być gwiazdą mass mediów i w tym celu ciąga uczniów na jakieś festiwale, konkursy, "projekty", olimpiady, wycieczki etc. nie zważając na nierealizowane w tym czasie programy nauczania z innych przedmiotów. Oczywiście pisma lokalne zawsze coś o tym wspomną i pewnie głównie o to chodzi. Na tym tle nasze stare LO trochę sie wyróżnia, bo uczniowie jakoś rzadziej są opisywani w prasie, ale za to w zdecydowanej większosci zdają maturę i dostają się na studia.
Wracając do rzeczy, zainteresowanie historią i rzetelna wiedza na ten temat ma ścisły związek z innymi dziedzinami. Cóż to bowiem za historyk, który nie zna języka ojczystego czy geografii? Szerzej mówiąc: cóż to za humanista, który nie ma pojęcia o matematyce? Cóż to za matematyk, który nie wie, kto napisał "Pana Tadeusza"?
Ciekawe, ciekawe. Tak sobie marzę, aby lokalne władze zinteresowały się również pozostałościami po grodzisku (dla większości nieznanego) i stworzyły ,,rezerwat historyczny'' obejmujący starsze grodzisko i ruiny późniejszego zamku. A nauczyciele historii zamiast kartkówek, zabierali uczniów do takich rezerwatów i na przykładzie lokalnych zabytków uczyli tego przedmiotu. Pewnie nie jeden z nich zainteresowalby się historią.
Sam nie miałem pojęcia o istnieniu wcześniejszego grodziska i to w tak niedalekiej odległości od tych znanych wszystkim ,,kazimierzowskich ruin''.
Szkoda tylko, że trzeba silnej woli, aby odczytać mało wyraźny tekst ze zamieszczonych fotografii. Większość pewnie się zniechęca, a szkoda bo zawarto tu ciekawe informacje.